Jeśli jesteś na diecie i chcesz schudnąć to ściągnij już teraz moje sprawdzone „25 przepisów spalających tłuszcz” i skutecznie zacznij odchudzanie.
Wyobraźcie sobie najgorszy, ogromny ból, który wykręca ciało, i sprawia, że odchodzicie od zmysłów. A teraz pomyślcie, że wszyscy mijają Cię obojętnie, czasami tylko mówiąc „musisz być dzielna”, „czekaj spokojnie na swoją kolej”. Początkowo jeszcze będziesz mieć siłę by walczyć, ale po kilku godzinach ból wypełni cały świat, i przestaniesz się bronić. Bo prawda jest taka, że ci, którzy najbardziej potrzebują pomocy – są cisi. Nie krzyczą, nie awanturują się, ponieważ cierpienie całkowicie odebrało im siły. Jeśli nie ma nikogo obok nich, kto mógłby się nim zająć, kto będzie czuwał nad nimi – może się zdarzyć, że pomoc przyjdzie zbyt późno.
Do napisania tego tekstu skłonił mnie artykuł w the Atlantic o tytule „Lekarze nie traktują poważnie bólu kobiet”. Opisana w nim sytuacja – teoretycznie – mogłaby zdarzyć się każdemu z nas. Albo, co gorsza, komuś bliskiemu.
Rachel była zwyczajną, spokojną z natury kobietą. Nie panikowała, kiedy przecięła sobie palec, a mimo iż często doznawała urazów biegając w maratonach – dzielnie znosiła kontuzje. Dlatego gdy pewnego dnia jej mąż znalazł ją na podłodze łazienki, kurczącą się w bólu, niemogącą podnieść się z powodu cierpienia, naprawdę się przeraził. Natychmiast wezwał pogotowie. Diagnoza, postawiona po wielu godzinach brzmiała – skręt jajnika. To stan wymagający natychmiastowej pomocy medycznej, w którym dochodzi do niedokrwienia tego narządu. Gdy brakuje mu krwi, alarmuje o tym całe ciało przenikliwym bólem. Najczęściej jednak rozpoznanie stawiane jest zbyt późno, by go uratować – udaje się to u 1/10 dorosłych kobiet, jak mówi portal Medscape.
U kobiet w wieku dojrzałym, jak Rachel, często wiąże się z występowaniem nowotworów lub torbieli jajnika. Wyobraźcie sobie więc stres, przez który przechodziła Rachel i jej mąż, gdy otrzymali wyniki tomografii, które nie potrafiły wyjaśnić co było przyczyną w jej przypadku, nim po wielu godzinach wykonano dalsze badania.
Popularne: Jeśli spożywasz ten produkt, możesz być narażona na zwiększony ból stawów!
Głos, który nie został wysłuchany
Historia Rachel jest jedną z wielu. Na szczęście przeżyła operację – chociaż chirurdzy musieli usunąć jeden z jajników. Jednak do dzisiaj budzi się w nocy. Ma koszmary, ponieważ obawia się, że następnym razem, leżąc na korytarzu oddziału ratunkowego jej głos znów nie będzie wysłuchany. Jednak 21-letnia Kirstie Wilson nie miała już takiego szczęścia. W wieku 21 lat zmarła z powodu raka szyjki macicy. Lekarz z przychodni odesłał ją trzykrotnie, mimo iż od 17 r.ż. odczuwała bóle w podbrzuszu. Usłyszała wtedy, że to „bóle wzrostowe, albo grzybica”.
Później do bólu dołączyły się krwawienia – jednak było już zbyt późno by jej pomóc. Gdyby lekarz przywiązał właściwą uwagę do jej objawów, być może udałoby się ją uratować. Historię Kirstie, oraz kilku innych kobiet które znalazły się w podobnej sytuacji opisał brytyjski The Telegraph, apelując do lekarzy by na ból kobiet nie pozostawali obojętni.
W każdej społeczności zdarzą się hipochondrycy – jednak badania omówione w Internetional Journal of Psychiatry Medicine ujawniają, że problem jest równie częsty u mężczyzn, jak i u kobiet. A jeśli ktoś, kto od lat nie był w lekarskim gabinecie mówi o bólu – to mało prawdopodobne, że go symuluje.
Rachel spędziła na szpitalnym korytarzu czekając na leki przeciwbólowe niemal 2 godziny. Dopiero po 14 godzinach od początku objawów została przyjęta na oddział chirurgiczny. Dlaczego tak długo?
Kobiety odczuwają ból tak samo jak mężczyźni
Kobiety oceniają swój ból jako silniejszy i dłużej trwający niż mężczyźni, częściej uskarżają się na migreny, bóle stawów i inne dolegliwości… Ale to nie oznacza, że ból nie jest realny. Tymczasem ból kobiet jest ignorowany przez lekarzy, i nie jest to tylko sensacyjną opinią przekazywaną w mediach. To samo udowadniają również publikacje naukowe. W analizie takich badań pod tytułem Kobieta, która płakała z bólu, napisanej przez dwóch profesorów z Maryland, jasno widać, że mimo iż ból u kobiet ma większe natężenie, rzadziej otrzymują silne leki przeciwbólowe przy operacji chirurgicznej, czy odpowiednie leczenie przeciwbólowe w chorobie nowotworowej, AIDS i wielu innych schorzeniach. Kobiety muszą udowodnić, że są „tak chore, jak mężczyźni” – dopiero wtedy otrzymują podobne leczenie.
To nieprawda, że kobiety są bardziej odporne na ból
Personel medyczny nie ocenia właściwie natężenia bólu u kobiet, w porównaniu z mężczyznami. Kiedy zapytano 300 pielęgniarek o różnice w tolerancji bólu u przedstawicieli obu płci, większość z nich stwierdzała, że kobiety są mniej wrażliwe, i bardziej odporne na ból – podczas gdy badania biologów zajmujących się bólem, wykazały rzecz przeciwną.
Ból u kobiet jest ignorowany przez lekarzy
W medycynie występuje tzw. „zespół Yentla”. Chociaż dotyczy on zawału serca, to dobry przykład obrazujący dlaczego dolegliwości bólowe u kobiet mogą być ignorowane przez lekarzy. U mężczyzny, kiedy występuje niedokrwienie serca, ból jest zazwyczaj bardzo silny i charakterystyczny – co od razu naprowadza na właściwe rozpoznanie. Kobiety natomiast mogą uskarżać się na duszność, czy ból w innym miejscu niż w klatce piersiowej. Artykuł lekarki C. Noel Bairey Merz z Cardiology Today na podstawie dostępnej literatury medycznej zaznacza, że nawet dziś, kiedy te różnice są znane, kobiety z chorobą serca są leczone gorzej niż mężczyźni – i częściej umierają z tego powodu. A opublikowany był nie tak dawno, bo w 2011r.
Szpitalne Oddziały Ratunkowe – to nie miejsce dla chorych ludzi?
Myślę, że jest jeszcze jeden ważny powód, dla którego Rachel tak długo musiała czekać na udzielenie pomocy, o którym warto powiedzieć. W 2015r. reportaż z Warszawskiego SOR, czyli miejsca do którego trafiają pacjenci wymagający nagłej pomocy – jak Rachel – ukazał się w „Gazecie Lekarskiej”. Każdego dnia pomocy szuka tam aż 100 chorych. Jak mówi w nim ordynator oddziału, dr Piotr Łukiewicz „ 60-80 % to przypadki, które nie wymagają natychmiastowej interwencji”. Wielu z nich mogłoby udać się do przychodni. Ci jednak, którzy nie chcą czekać w kolejce, przybywają na Szpitalny Oddział Ratunkowy. Inni są ofiarami źle działającego systemu, w którym na badania u specjalisty trzeba czekać zbyt długo. Jednak i tam kolejki zaczynają rosnąć, i nieraz na zaopatrzenie trzeba poczekać 6-8 godzin.
Kiedy Rachel przebywała na Oddziale Ratunkowym, wokół znajdowało się mnóstwo osób, które z nudów oglądały sufit, albo żartowały z towarzyszami. Niektórzy z nich – spokojnie spali. Większość wcale nie wyglądała na przypadki „nagłe”. Kto miał wątpliwą przyjemność przebywania na takim oddziale w Polsce, ten zapewne widział podobny obraz – ludzi wpatrzonych w ekran smartfona, przechadzających się po korytarzu. Zapewne w naszych realiach zdarzyło się też kilku pacjentów przywiezionych przez pogotowie, którzy wyglądali jakby ich głównym problemem był spożyty alkohol – ale zwykle najgłośniej domagali się swoich praw. Wielu z tych pacjentów nie wygląda nawet na chorych. Niektórzy stwierdzają otwarcie: „dzisiaj jest piątek, nie chciałam czekać aż do poniedziałku na otwarcie przychodni. A jak wyginam rękę do tyłu, to mnie boli”. Ta sama starsza pani pytana „od kiedy?”, odpowiada „sama nie wiem, już kilka lat, ale od tygodnia chyba bardziej”.
Ważne: Pijesz mleko? Sprawdź, na jakie choroby się narażasz! Te badania są potwierdzone naukowo
Dlaczego na pogotowiu trzeba czekać tak długo na lekarza?
Pacjenci przyjmowani przez Oddział Ratunkowy powinni być zaopatrzeni jak najszybciej, a kolejność przyjęć ustala system, zwany „triage”. Jeśli ktoś otrzymuje kolor „zielony”, oznacza to, że jego stan nie jest pilny, i musi poczekać na swoją kolej. Ci właśnie czekają najdłużej. „Żółty” to przypadki, które ustępują pilności tylko „czerwonym”, gdzie pomoc musi być udzielona natychmiast. Ale nie wszyscy to rozumieją. Każdy chce być przyjęty jak najszybciej, bez względu na to, czy zgłasza się ze zwykłym otarciem, kleszczem, ukąszeniem przez owada, czy też z powodu silnego bólu. Jak mówi jednak z lekarek pracująca na oddziale ratunkowym, dr Małgorzata Perajska-Riemer na portalu Gazeta Lekarska: „Część pacjentów bardzo się emocjonuje, gdy musi długo czekać. (…) Nieraz musimy walczyć, aby móc leczyć pacjentów czerwonych, bo inni chcą być obsłużeni jako ci, którzy zgłosili się wcześniej. Na porządku dziennym są komentarze: tylko te karetki przyjmujecie, a ja tu czekam i czekam, przecież spieszę się do pracy”.
Być może – ale nie da się tego powiedzieć z pewnością – gdyby w szpitalu do którego przyjechała Rachel znajdowali się tylko chorzy, którzy rzeczywiście potrzebują pilnej pomocy lekarskiej, zostałaby wcześniej skonsultowana przez lekarza, i operacja odbyłaby się szybciej. Wtedy możliwe, że nie trzeba by było również usuwać jajnika, bo nie doszłoby do śmierci tego narządu. Tymczasem od przyjęcia do momentu, w którym przyszedł zobaczyć ją pierwszy specjalista, minęło niemal 2 godziny czasu. Kolejne dwie – aby otrzymać leki przeciwbólowe, które i tak były zbyt słabe. Następnie 10 godzin, by w końcu odbyła się operacja, co uratowało jej życie.
W międzyczasie musiała oczekiwać godzinami na wyniki badań – tomografii oraz USG, które w końcu naprowadziły lekarzy na poprawne rozpoznanie – bo w kolejce czekało wielu innych pacjentów. Lekarz musiał również przyjmować „zielonych” chorych, którzy mogli czekać na swoją kolej – ale przecież nie w nieskończoność. Bez wykonania badań, szpital nie może odesłać żadnego z nich, ponieważ każdy musi otrzymać pomoc, oraz pewność, że jego życiu nic nie zagraża.
Do sedna…
Jako przesłanie warto zatrzymać dwie ważne myśli – kobiety cierpią tak samo jak mężczyźni – a może nawet bardziej. Dlatego ból kobiet nie mogą być ignorowany przez lekarzy, a oni sami muszą być świadomi tego że ich ból jest realnym doświadczeniem. Jednak jeśli poszukujesz pomocy, zastanów się, czy rzeczywiście potrzebujesz natychmiastowej interwencji i musisz się udać na pogotowie – bo ktoś, kto będzie naprawdę jej wymagał, może jej nie otrzymać na czas.
Zobacz także
Jak gluten i jedzenie przetworzone wpływają na Twoje zdrowie?